(Nie)bezpieczne związki
Pamiętam, jak pół roku temu pewna miła Pani (pozdrawiam ;) wróciła z urlopu w Tajlandii i pełna oburzenia opowiadała o zepsuciu moralnym tego kraju. Na czym to zepsucie polega? Otóż jednym z częstszych widoków na tajskich plażach czy bulwarach jest para składająca się ze starszego (często mocno starszego) Europejczyka/Amerykanina/Australijczyka oraz młodziutkiej Tajki. W niektórych przypadkach być może jest to relacja dziadek-wnuczka, jednak większość z nich swoim zachowaniem nie pozostawiała złudzeń na czym taka relacja polega. Filipiny pod tym kątem są bardzo podobne. Na Alonie - najbardziej turystycznej plaży Panglao - często takie pary można spotkać. Plotkowanie od wieków jest domeną kobiet, nie wiem jednak czy opisywanie i roztrząsanie, a nawet ocenianie takiego zjawiska pod plotkowanie można podciągnąć. Uznajmy, że nie, abym z czystym sumieniem mogła pisać dalej :)
Muszę przyznać, że sama przez długi okres miałam zagwozdkę jak do tematu podejść. Z jednej strony można wzruszyć ramionami. Przecież dokładnie to samo, choć może mniej ostentacyjnie, dzieje się na każdym innym kontynencie, w tym w naszej pełnej godności Europie. Młoda kobieta wybiera sobie na partnera życiowego starszego pana. Przyczyny mogą być różne. Romantycy powiedzą, że miłość, cynicy zaś, że pieniądze i status społeczny. Są też tacy, którzy wspomną o bezpieczeństwie, o racjonalnych decyzjach, inni zaś uznają, że to inna forma prostytucji - taka nie wprost. Jaka jest faktyczna przyczyna - wiedzą tylko sami zainteresowani. Jedno jednak chciałabym podkreślić: kiedy w Europie czy Stanach coś takiego ma miejsce, przynajmniej każdy przypadek rozpatruje się w miarę indywidualnie i zawsze znajdą się zwolennicy każdej wersji.
Zupełnie inaczej zdajemy się postrzegać sytuację starszego Europejczyk oraz młodej Azjatki. Wielu z nas mówi: blee, kręci nosem i patrzy z lekką wyższością na takie pary. Bo tutaj już wydaliśmy werdykt. To na pewno nie jest miłość, to NA PEWNO jest chęć zdobycia pieniędzy. To, że starszy, inteligentny Europejczyk może zaimponować młodej Europejce na tyle, że się w nim zakocha, nie budzi aż takiego sprzeciwu powszechnego jak to, że ten sam starszy, inteligentny Europejczyk rozkochuje w sobie młodą Filipinkę. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego? Dlaczego my, tak światli i często przekonani o swojej otwartości na innych, z taką łatwością oceniamy takie mieszane kontynentalnie i wiekowo pary? I to na dodatek oceniamy prawie zawsze negatywnie? Spójrz jak to wygląda - powiedzą niektórzy z was - spójrz, ile ich jest. No, może i trochę jest, ale może wynika to też z faktu, że najczęściej zarówno my jak i starsi Europejczycy wybierają te same turystyczne miejsca? A może po prostu azjatycka kultura, gdzie starszych ceni się za wiedzę i umiejętności, sama popycha te młode kobiety do takich a nie innych wyborów życiowych? A może też młodzi Europejczycy, którzy potencjalnie mogliby zauroczyć młodą Filipinkę, czego innego szukają na swoich wakacjach tutaj? Może bardziej zależy im na krótkich związkach, seksie, zabawie, a nie na budowaniu długotrwałych relacji i zakładaniu rodziny? A młoda Filipinka, jak wiele młodych kobiet, pragnie własnego domu, męża, dzieci. Nie mniej czy więcej niż wiele młodych Europejek. Ich jednak nie oceniamy tak surowo.
Może czas zacząć. A może czas przestać. Decyzję podejmijcie sami.
Jak sa szczesliwi i nikogo tym nie krzywdza, niech sie dobrze bawia!:) Ja tam popieram - zycie jest za krotkie aby ciagle sie wszsytkim wkolo przejmowac...
OdpowiedzUsuńMagda R