"Jestę Backpackerę"
Przeczytałam kiedyś badania, z których wynikało, że 15% Polaków marzy o podróżowaniu. Czy to dużo czy mało - nie będę się spierać, ale wyniki te przypomniały mi się ostatnio, kiedy jedna z moich koleżanek napisała mi: "Zazdroszczę wam, też chciałabym być backpackerem". Zadumałam się głęboko nad takim marzeniem (cóż, koleżanka na pewno należy do tych 15%), szczególnie zaś nad słowem backpacker. Wiele osób powiedziałoby - zazdroszczę wam podróżowania, jej zaś, jak rozumiem, chodziło o specyficzną formę podróżowania czy też nawet przynależność do nowej, modnej kasty - Backpackerów.
Kiedyś moda nakazywała jeździć na egzotyczne wakacje do Egiptu, dzisiaj - jeśli chcesz podążać za trendami - musisz jechać na wakacje z plecakiem w jakieś NAPRAWDĘ egzotyczne miejsce. Im dziwniej, biedniej i sprytniej - tym lepiej. Pokolenie X mogło chwalić się, ile wydali na wakacje w kurorcie (podpowiem - im więcej, tym lepiej), my zaś (Pokolenie Y, millenialsi, zwał jak zwał) idziemy w drugą stronę - szukamy inności, ale za niską cenę. Chcemy być "smart" i oryginalni w każdym aspekcie swojego życia, a jednocześnie pragniemy przynależeć do jakiejś grupy, którą można zdefiniować i której sama nazwa sugeruje "bycie fajnym". Takim określeniem jest dzisiaj backpaker. Nie podróżnik (jednym kojarzy się z dziennikarzami z National Geographic, drugim z XIX wiekiem albo Tonym Halikiem), a właśnie backpacker. Z jednej strony brzmi tajemniczo i pociągająco, z drugiej na tyle swojsko, że wiadomo czego się spodziewać.
W trakcie naszej wędrówki obserwuję wielu backpackerów, ale również zwykłych podróżników i powiem jedno: życie backpackera nie jest proste. Można, a owszem, bawić się w backpackerów, udawać ich, zakradać się nawet między nich, ale rzeczywista przynależność do tej tajnej grupy wymaga wielu wyrzeczeń. Prawdziwy Backpacker (przez wielkie "B") powinien spełniać
kilka wymagań:
- Podróżować z plecakiem (to w zasadzie oczywiste - w końcu nazwa zobowiązuje :)
- Nocować w tanich hostelach/uprawiać coachsurfing/zwalać się na głowę znajomym albo znajomym i przyjaciołom Królika.
- Żywić się tylko miejscową kuchnią (najtaniej i najłatwiej).
- Posiadać tylko 3 koszulki, które czasem przepiera (dzięki temu zyskuje czasem dodatkowe miejsce w środkach transportu; ludzie nie palą się, aby koło niego stać czy siedzieć).
- Mimo gorąca chodzić w butach do trekkingu (czasem nawet na plażę) albo wszędzie i zawsze chodzić w japonkach (tutaj mamy rozróżnialne dwa typy).
- Uśmiechać się radośnie i nawiązywać kontakty ze wszystkimi - czasem ma się wręcz ochotę zapytać, czego się napalili i czy nie mogliby się tym podzielić ;)
- Dzielić się swoją wiedzą na tematy życiowe (trzeba być sobą, szukać siebie, być otwartym) albo podróżnicze (jedź do X, potem stopem do Y, tam są piękne miejsca do zwiedzania)
- Posiadać jakiś elektroniczny gadżet (czasem wart więcej niż roczna podróż), dzięki któremu może się oznaczać w egzotycznych miejscach na Facebooku oraz pisać swojego podróżniczego bloga dla innych.
- Szukać okazji do taniego podróżowania (wozem z kozą, jeepneyem, traktorem, zapełnionym autobusem), bowiem czasu ma w nadmiarze, pieniędzy zaś mniej (albo przynajmniej na takiego pozuje).
- Przynajmniej raz w trakcie swojej podróży nocować na dworcu/lotnisku/polu kukurydzy/plaży (do wyboru do koloru, musi być inaczej, ciekawiej, z lekkim dreszczykiem emocji). Oczywiście z takiego spania niezbędne jest selfie, a największym (choć skrytym ) pragnieniem serca jest, aby COŚ się wydarzyło. Nieważne co, COŚ. Żeby móc zaćwierkać o tym do przyjaciół.
- Robić artystyczne zdjęcia, najlepiej wspaniałym aparatem, no w najgorszym wypadku kamerą go pro. Dodatkowo robić sobie całą masę selfie. Najlepiej z miną lekko zamyśloną, może nawet pokazującą, że jest się w nostalgicznym nastroju. Ewentualnie z wielkim uśmiechem na ustach. Dobre selfie to podstawa.
- Wyróżniać się wyglądem (mile widziane tatuaże, wszelkie zawieszki na rękach i szyi, nisko wiszące spodnie albo podarte jeansy).
Jestem złośliwa. Mogę być. Sama
chciałabym należeć do tej tajemniczej kasty, która często
przypomina rodzimych hipsterów, modnych a jednocześnie sprytnych
shopperów, zawsze pod prąd, zawsze inaczej.
Niestety brak mi predyspozycji – są
pewne rzeczy, z którymi nie mogę się pogodzić. Najsłabiej z tym
gadżetem, no i chyba z mentalnym podejściem do tematu. Niemniej
jednak w naszej podróży spełniamy niektóre warunki życia
backpackera (może przez małe b). Mamy plecaki. Jemy głównie
tutejsze jedzenie. Sypiamy w niedrogich miejscach. Przemieszczamy
się niedrogimi środkami transportu. Chętnie rozmawiamy z innymi zarówno na życiowe tematy (motywacja, przyszłość świata, szukanie wewnętrznego dziecka) jak i na tematy podróżnicze. Meldujemy się na fejsie. No i przynajmniej raz w trakcie
naszej podróży nocowaliśmy na lotnisku. Czy dzięki temu wpisujemy się w kolejne schematy i idziemy za kolejną modą? Podróżnik czy backpacker? A może po prostu ścigamy nadal nasze własne marzenia? Można je ścigać modnie. A można po prostu ścigać. Co kto lubi :)
Komentarze
Prześlij komentarz