Bhaktapur czyli historyczne dziedzictwo Nepalu

12 kilometrów od Katmandu mieści się historyczna stolica Nepalu - Bhaktapur. Pierwsi osadnicy zamieszkali na terenie dzisiejszego miasta koło VIII wieku, jako datę jego powstania podaje się zwykle jednak XII wiek, kiedy to król Anand Dev Malla przekształcił Bhaktapur w swoją stolicę. Bhaktapur pozostało stolicą Królestwa Malla aż do XV wieku, z tego również okresu pochodzi najwięcej dzisiejszych zabytków. Niestety brak jest - a przynajmniej ja nic nie znalazłam - romantycznej historii powstania miasta, czegoś w rodzaju wielkiego króla, który zakochał się w biednej wiejskiej dziewczynie i żeby ją uhonorować za stolicę obrał sobie jej wioskę. Ech, pięknie by się czytało taką historię i człowiek mógłby się lekko wzruszyć, ale rzeczywistość niestety nie nadąża. Ot, strategicznie dobrze dobrane miejsce nad rzeką, w Dolinie Katmandu. I też pięknie. 

Dzisiejsze Bhaktapur (a przynajmniej jego część, zwiedzana przez turystów) to wzgórze pokryte starymi budynkami oraz placami. Od 1979 roku historyczna część miasta wpisana jest na listę Światowego Dziedzictwa Narodowego UNESCO, a wstęp na wzgórze dla turystów jest płatny. Bilet wstępu kosztuje 15 $ lub 1500 rupii. Cena wydaje się trochę wygórowana, jednak spora część tej opłaty przeznaczona jest na utrzymanie terenu w czystości oraz na renowację poszczególnych budynków, szczególnie tych zniszczonych w trzęsieniu ziemi w 2015 roku. Bilety są imienne. Można wydłużyć ich ważność do tygodnia, należy jednak wówczas przy zakupie okazać paszport (i przy sprawdzaniu prawdopodobnie również) i dopilnować, aby osoba nam bilet sprzedająca dopisała na nim odpowiednią adnotację. 


Do Bhaktapur z Katmandu można dostać się z tego samego dworca, z którego jechaliśmy do Sundarijal, przejazd lokalnym autobusem kosztuje 25 rupii od osoby. Łukasz opisał metodę łapania autobusu w poprzednim poście, ja zatem tylko wspomnę, że autobus "wysadził" nas jakiś kilometr od historycznej części miasta. 


Wybierając się do Bhaktapur, przejrzeliśmy czeluście internetu i w głowach zbudowaliśmy sobie jego obraz. Tallin Azji - to chyba będzie najbardziej adekwatne porównanie. Spodziewaliśmy się, że całe wzgórze pokryte jest starymi budynkami, masy turystów przewalają się koło licznych kafejek i sklepów, a uśmiechnięci ludzie rzucają w nas kwiatami, wołając Namaste. No dobrze, przesadziłam, ale niewiele.

Tymczasem okazało się, że co prawda wzgórze jest historyczne i posiada liczne starsze budynki (kamienne i ceglane z pięknymi wykończeniami z drewna i metalu), a na placach można znaleźć stare świątynie i pałac królewski, jednak jest to przede wszystkim dzielnica mieszkalna. Na skwerkach siedzą starsi mężczyźni i popijając coś z kubeczków prowadzą dyskusje. Dzieci grają w badmintona i piłkę (zostaliśmy nawet "przegnani" z boiska na placu Duttatraya). Kobiety robią pranie w miskach i na kamieniach, a świeże ubrania rozwieszają na starych świątyniach. Myją również włosy i czeszą się, stojąc na ulicy. Widzieliśmy starszą panią, która przydreptała do studni z kanistrem na sznurku i dwiema miskami.W jednej z nich miała jakieś warzywa, które następnie płukała, wyciągając wodę ze studni przy pomocy kanistra. Trwało to dobre 15 minut. Wodę, w której płukała warzywa, wylewała na własne stopy, żeby się ochłodzić (tak przynajmniej sądzimy).


Po ulicach biegają kozy i kury, trafi się nawet krowa. Przypomina to trochę wioskę przeniesioną w obręby miejskich murów, gdzie wszystkie mniej lub bardziej intymne elementy życia odbywają się na dworze. Pośrodku tego życia zaś znajdują się perełki historyczne, unikatowe na skalę światową. 

1. Durbar Square

Na największym placu Bhaktapur mieszczą się najsłynniejsze budowle miasta: Pałac o 55 oknach, Złota Brama, Wielki Dzwon, Świątynia Vatsalla. Niestety część tych zabytków ucierpiała w trakcie trzęsienia ziemi i jest obecnie poddawana odbudowie i renowacji. Nie przeszkadza to jednak w przejściu placu parokrotnie, pozachwycaniu się pięknymi budynkami (szczególnie zafascynowały mnie rozmaite typy okien), z których przemawia do nas nie tylko kilka wieków, ale również niezwykłe dziedzictwo kulturowe Nepalu. Dookoła placu mieszczą się liczne sklepiki i kafejki, w których można usiąść i podumać nad historią tego miejsca. Albo po prostu popatrzeć na innych turystów czy też ładne widoczki. Przy wejściu na plac mieści się turystyczny punkt informacyjny, w którym można otrzymać mapkę (jeśli ktoś jej nie dostał kupując bilety) i wynająć sobie przewodnika. Zresztą przewodnika nie trzeba nawet za bardzo szukać, nas zaczepił młody człowiek proponujący swoje usługi zaraz po wejściu na plac. Proponował wspólną przechadzkę za 10-20$. My nie skorzystaliśmy z okazji, ale jeśli ktoś lubi zgłębiać historię, to z całą pewnością warto taką opcję przemyśleć. 


2. Tuamadhi Square

Kilkadziesiąt metrów od Durbar Square znajduje się Tuamadhi Square, który słynie jako najlepszy przykład inżynierii i architektury wielodachowych świątyń. Przepiękna świątynia Nayatapola zachwyca wielkością oraz precyzją wykonania. Prowadzące na jej szczyt schody są dość wąskie i strome, ale wspinaczka jest warta kilku minut lekkiego strachu, gdyż z góry świetnie widać cały plac i pozostałe mniejsze świątynie jak również pół miasta oraz przepiękne góry okalające Dolinę Katmandu. Nie ukrywam, że ten plac najbardziej przypadł nam do gustu. Wdrapaliśmy się na górę, usiedliśmy na tarasiku i obserwowaliśmy turystów oraz uczniów szkół czy też mnichów buddyjskich przemykających po placu, robiących zdjęcia, spisujących jego historię. Pół godzinki odpoczynku w cieniu również się przydało, bo słońce prażyło niemiłosiernie. Poza tym w ten sposób najbardziej lubię zwiedzać - przycupnąć gdzieś z boku i obserwować ludzi. Jak przygotowują się do zdjęć i nerwowo wygładzają włosy. Jak przemykają niepewnie przez kolejne uliczki czy też siedzą w kafejkach i śmieją się z innych. Lubię. Po prostu lubię.


3. Pottery Square

Pottery Squre (inaczej skwer garncarstwa), jak sama nazwa wskazuje, poświęcony jest garnkom. Tuż przy placu mieści się mini zakład rzemieślniczy, gdzie wyrabiane są naczynia, a na samym środku placu porozkładane są do sprzedaży rozmaite towary. Sam plac jest nieduży, a ponieważ ze względu na brak miejsca w naszych plecakach niestety nie możemy kupić sobie nic większego niż naparstek, przemknęliśmy przez niego dość szybko. 


4. Dattatraya Square

Plac Dattatraya leży w najstarszej części miasta, oddalonej o kilkaset metrów od Durbar Square. Nazywany jest "otwartym muzeum", co wynika głównie z dużej ilości starych budynków i ich niezwykłych, drewnianych zdobień. Nie będę ukrywać, zwróciły one naszą uwagę, choć mam wrażenie, że te same elementy dostrzegłam na pozostałych placach. Na środku placu mieści się najstarsza świątynia w mieście - Bhimsen Temple. My najbardziej zapamiętaliśmy ją z tego, że na jej murkach wylegiwały się kozy, a obok świątyni mieści się studnia, przy której obserwowaliśmy starszą panią myjącą naczynia, co opisałam wcześniej. Dookoła biegają dzieci i grają w piłkę. Plac słynie również z niezwykłego okna w kształcie pawia, ale ono niestety nie rzuciło nam się w oczy. Bardziej rzuciła nam się w oczy kawiarnia o nazwie Peacock Window ;)


Bhaktapur to niezwykłe miejsce i na pewno, będąc w Nepalu, warto poświęcić kilka godzin, aby je odwiedzić. Poprzemykać małymi uliczkami, posiedzieć na najwyższej świątyni i pooglądać świat, przysiąść na moment na kawie w jednej z licznych kafejek, schrupać pyszne jabłko, przyglądając się jak kobiety wyciągają wodę ze studni.... Zwiedzanie tego miasta to tak naprawdę zbieranie w pamięci pewnych obrazków, które zawierają zarówno zwykłe życie Nepalczyków jak i podnieconych nowym miejscem turystów. A wszystko to w otoczeniu pięknych budowli, choć pamiętać należy, że część z nich została zniszczona mocno przez niedawne trzęsienie ziemi. 


Co prawda cena 15$ wydaje się trochę wygórowana, z drugiej strony jednak trudno jest wycenić tak unikatowe miejsce. Rzeczywistość w stosunku do wyobrażeń tego miejsca również może się trochę rozjeżdżać. Myśleliśmy, że całe wzgórze jest pełne zabytków, a de facto poza placami jedynie niektóre domy zdają się pamiętać więcej niż kilkadziesiąt lat. Stąd wątpliwości zresztą w kontekście wygórowanej/niewygórowanej ceny. Finalnie dzisiaj oceniamy, że warto było, ale przez pierwsze pół godziny towarzyszyło nam nieprzyjemne uczucie, że daliśmy się zrobić w balona. Na szczęście potem przeszło. W znacznym stopniu, no może w 75%. Szkoda, że nie w 100%, ale nie można mieć wszystkiego. A może można?

PS.
Zgodnie z tym, co przekazali nam inni podróżnicy/przeczytaliśmy w internecie, w Katmandu i jego okolicach są trzy bardzo podobne do siebie historyczne miejsca. Jedno to właśnie Bhaktapur, drugie zaś Durbar Square w samym Katmandu (zbieżność nazw nieprzypadkowa, Durbar oznacza bowiem "królewski"), a trzecie to Patan. Wszystkie trzy miejsca objęte są patronatem UNESCO i są do siebie bardzo podobne. Wstęp na Durbar Square w Katmandu kosztuje 10$. Panuje powszechne przekonanie, że wystarczy obejrzeć jedno z tych miejsc, bo niewiele się różnią, przy czym Bhaktapur jest większe i lepiej zachowane. Wybraliśmy zatem Bhaktapur. Ale jeśli brak czasu na wycieczkę do tego miasta, można wybrać się na Durbar Square w Katmandu i również podziwiać historyczne dziedzictwo Nepalu. 

Komentarze

Łączna liczba wyświetleń